Alicja Janiak
Z MARYJĄ PRZEZ ŻYCIE
Służebnica
W kilku najbliższych odcinkach podejmiemy refleksję nad postacią Matki Bożej. Dlaczego nad Nią? I dlaczego pod takim wiodącym tytułem: „Z Maryją przez życie”?
Odpowiedź narzuca się sama: ponieważ nikt nie jest tak blisko nas jak Ta, która jest Matką Boga i z Jego woli Matką każdego z nas. Jest Matką miłującą w sposób bezinteresowny i bezwarunkowy. Jest wrażliwa na ludzkie potrzeby, pragnienia i tęsknoty. Prowadzi i czuwa w każdej chwili życia, zwłaszcza wtedy, gdy człowiek zwraca się do Niej z prośbą o Jej obecność w życiu. Maryja, obdarzona miłością wykraczającą poza nasze ludzkie doświadczenie i rozumienie, wymaga od nas naszego zaufania i pełnego oddania się Jej, a poprzez Nią Bogu. Ona bowiem jest najpewniejszą drogą do Boga ‒ do swego Syna Chrystusa. Zapraszając Ją do swego życia tak, jak św. Jan Apostoł uczynił pod krzyżem, każdy będzie mógł doświadczyć Jej czułej opieki i troski.
Przyjęcie Maryi jest możliwe wówczas, gdy człowiek odda się w Jej dobre matczyne ręce i dzięki temu będzie Ją poznawał coraz lepiej. Ważne jest więc zapatrzenie się niejako z bliska w Jej macierzyńskie rysy: najpierw jako Służebnicy Pańskiej i Uczennicy swego Syna, a potem jako Matki Zbawiciela i Odkupiciela, Matki Kościoła, a wreszcie Matki rodziny i małżonków, a także jako Matki kapłanów i osób konsekrowanych.
Maryja jest nade wszystko Służebnicą Pańską. Tak określiła samą siebie w chwili Zwiastowania i taką pozostała na zawsze, włączona w Boże dzieło zbawienia, które jest planem miłości Boga do człowieka. Rozpoczęło się ono w chwili Zwiastowania, kiedy na słowa Archanioła Maryja wyrzekła swoje fiat ‒ „niech mi się stanie według Twego słowa”. W tym momencie otrzymała jedyne i wyjątkowe powołanie na Matkę Emmanuela, to znaczy „Boga z nami”.
Ze sceną Zwiastowania jesteśmy zrośnięci od dzieciństwa. Przypomina ją nam modlitwa „Anioł Pański” odmawiana rano, w południe i wieczorem, adwentowe Msze przed świtem, zwane popularnie roratami, a także codzienny różaniec.
Zwiastowanie Maryi, to objawienie się Boga prostej, pokornej dziewczynie z Nazaretu, które trzeba odczytać jako powołanie do szczególnej misji w dziejach zbawienia świata. Kilkunastoletnia wtedy Maryja odpowiedziała na nie w sposób wielkoduszny i godny, jak wielcy prorocy Starego i Nowego Testamentu, oraz jak Jej Pierworodny i Jedyny Syn.
Fiat Maryi, dające początek nowej erze dziejów ludzkości, porównywane jest przez Ojców Kościoła do stworzenia świata. Jak fiat („niech się stanie”) Boga powołało świat do istnienia, tak fiat Maryi sprowadziło na ten świat Zbawiciela[1].
To słowo w oryginalnym brzmieniu jest wyrazem radosnej, pełnej entuzjazmu zgody Maryi na zaproszenie Boga oraz szczere pragnienie realizacji Jego planów zbawienia. Równocześnie potwierdza samookreślenie Maryi terminem „służebnica”, który jednoznacznie wskazuje na Jej postawę wobec Boga[2]. Ona jest Służebnicą a zarazem Uczennicą. W ten sposób ujawnia się jej wielkość poprzez pokorę!
Bóg jest dla Niej Panem, Stwórcą, Jahwe ‒ Tym, „Który jest”. Ona zaś jest Jego stworzeniem. Ta właściwa, realistyczna asymetria w relacji stworzenia do Boga jest zawsze mile widziana w oczach Stwórcy, ponieważ wskazuje na właściwy porządek w dziele zbawienia. To Bóg stworzył człowieka na obraz swój i podobieństwo. Tak go umiłował, że dał światu Syna swego Jednorodzonego (por. J 3, 16). Wybrał na Matkę pokorną „Służebnicę”, dla której On jest Miłością. Miłość dla Maryi, to życie z Bogiem, w Bogu i dla Boga. To komunia ‒ najściślejsza więź z Tym, Który niczego nie chce zabrać człowiekowi, ale dać mu Siebie, udoskonalić i uszczęśliwić.
Maryja swoją postawą uczy nade wszystko, jak być pokornym wobec Boga, bo w tym zwiera się piękno i prawda o człowieku, który został stworzony i powołany do życia w miłości. Zapraszając Maryję, Matkę Boga do swego życia, prosimy Ją zarazem, aby chroniła w nas to, co najcenniejsze, czyli Boży pierwiastek podobieństwa do Stwórcy poprzez miłość. Ona będzie uczyć życia w miłości do Boga i będzie umacniać tę postawę dziecka Bożego.
[1] Ks. J. Kudasiewicz, Matka Odkupiciela, Jedność, Kielce 1996, s. 35.
[2] Tamże, s. 36