W dotychczasowych rozważaniach mówiliśmy o „geniuszu” kobiety w ujęciu integralnym, wskazując zarazem na wzór spełnienia tego daru w osobie Maryi.
Akceptacja i umacnianie „geniuszu” na drodze łaski uzdalnia kobietę do kierowania się w życiu miłością agape. Musi więc mieć ona świadomość, że jeśli ten dar nie będzie właściwie pielęgnowany może doprowadzić ją do osobistej tragedii. Nazwą jej jest dezintegracja osobowości i własnego człowieczeństwa, przejawiająca się brakiem zdolności miłowania Boga, siebie i drugiego człowieka.
Wanda Półtawska zwraca uwagę, że wówczas kobieta zaczyna kierować się „pożądliwością” oczu i serca[1].
„Pożądliwość” oczu polega na pragnieniu posiadania wielu rzeczy, gloryfikujących przede wszystkim ją. Zarazem daje się uwieść temu, kto jej obiecuje taką możliwość. To staje się między innymi częstą przyczyną rozpadu małżeństw.
Ewa oczekuje od Adama różnego rodzaju świadczeń, błyskotek: chęć posiadania rzeczy materialnych, pragnienie osiągniecia znaczenia, sławy, posiadania władzy itp. Wszystko to co jest przeciwne służbie a stawianiem w centrum życia siebie. Gdy Adam nie jest w stanie zaspokoić jej nieuporządkowanych pragnień, szuka kogoś innego. I zatraca w tym siebie, swoją delikatność, wrażliwość. Gdy utraci swój „geniusz” , zaczyna się kierować instynktem egoizmu. Staje się okrutna w swoim postępowaniu prowadzącym do wielu nieszczęść w życiu osobistym i społecznym.
„Pożądliwość” serca jest jeszcze bardziej niebezpieczna, ponieważ sprawia wrażenie postawy prawidłowej. Ewa chce być kochana, ale jej rozumienie miłości zatrzymuje się na fali jej przeżyć emocjonalnych; chce ją uchwycić i czuć zmysłami. Niebezpieczeństwem dla Ewy jest to, że wszystkie te emocje i zmysłowe wzruszenia serca nazywa „miłością” . I oczekuje takiej „miłości” od Adama. Zarazem pragnie go mieć tylko dla siebie. Ona jest w centrum relacji i wszystko ma być podporządkowane jej doznaniu. Zatraca siebie w takiej relacji i niszczy Adama, trafiając jedynie do jego męskiej pożądliwości.
Natomiast samo doznanie, przeżycie emocjonalne nie wystarczy do normalnego życia, którego podstawą jest stabilizacja. We wcześniejszych rozważaniach mówiliśmy, iż miłość to nie doznanie, ale „upodobanie w dobru”. To akt, który zakłada decyzję woli – wybór determinujący, kształtujący właściwą postawę życiową. Dopiero podjęcie miłości w duchu odpowiedzialności daje poczucie bezpieczeństwa, stałość dla więzi, relacji i wyznacza sens życia.
Półtawska stwierdza, że współczesna Ewa potrafi bezwzględnie niszczyć wszystko dookoła przez nieuporządkowane pragnienia. Kierując się nimi niszczy własne życie, a także innym. Potrafi bezwzględnie odbierać żonie męża i dzieciom ojca[2]. Potrafi zniszczyć własną rodzinę, miejsca pracy, przyjaźnie i w konsekwencji samą siebie!
Rodzi się pytanie: co robić, aby współczesną kobietę ochronić przed nią samą, gdy kieruje się instynktami? Dlaczego kobieta wybiera czasem życie na poziomie nieposkromionych pożądliwości prowadzących do śmierci duchowej już za życia?
Na te pytania odpowiemy w kolejnych rozważaniach.
[1] W. Półtawska, Kobieta w walce ze Złym w: Mulieris Dignitas, promieniowanie kobiecości, red. T. Paszkowska, Lublin 2009, s. 22.
[2] Tamże, s. 23.